Serce i rozum- dwa oddzielne byty, które od lat toczą ze sobą bój z całą pewnością nie tylko w moim ciele.
Do dziś są bardzo różne zdania, czym należy kierować się w życiu. Kierować się rozumem czy słuchać głosu serca? Nie znalazłam jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Zdarzało się tak, że nie poszłam za głosem serca i później bardzo tego żałowałam. Innym razem zupełnie odwrotnie- gorzko pożałowałam, gdy posłuchałam jego głosu.
Sytuacja często się komplikuje, gdy stoję przed kolejnym wyborem. A właśnie stoję...
Kiedy rozum wysyła komunikaty: odpuść- nie warto, będziesz żałowała, weź się w garść, to nie dla ciebie, takie jest życie...
Na to serce podpowiada zawsze odwrotnie: walcz, nie słuchaj innych, spróbuj, jesteś wolnym człowiekiem, przecież tego pragniesz, słuchaj głosu serca...
Bądź tu mądry...
Nie przypominam sobie sytuacji, w której słyszałabym jednogłośną podpowiedź. O ileż bardziej ułatwiłoby to człowiekowi życie i zaoszczędziło nerwów. Pojawiające się dwa zupełnie odmienne głosy powodują wewnętrzne rozbicie oraz wywołują huśtawkę sprzecznych myśli i uczuć. Taka sytuacja potrafi nieźle skołować i skomplikować sprawę.
Najlepszym sprzymierzeńcem w dokonywaniu wyborów i podejmowaniu decyzji często okazuje się po prostu brak czasu na zastanowienie. Mam na myśli podejmowanie ich w sposób szybki i spontaniczny. Bez czasu na przemyślenia, analizowanie i rozkładanie na czynniki pierwsze.
Mam jeszcze trochę czasu zanim się zdecyduję co dalej. Jednak ten zapas czasowy niczego mi nie ułatwia...
Bez względu na wszystko daję sobie prawo do błędu, gdy podjęta przeze mnie decyzja bądź dokonany wybór z czasem okaże się pomyłką...
Co najwyżej trochę się powściekam. Tłumaczę sobie, że przecież chciałam dla siebie jak najlepiej i widocznie w chwili decydowania uznałam to za najlepszy wybór. Tyle w temacie, żeby się nie pogrążać.
Serce i rozum- autorzy tak sprzecznych komunikatów...
Najlepszym sprzymierzeńcem w dokonywaniu wyborów i podejmowaniu decyzji często okazuje się po prostu brak czasu na zastanowienie. Mam na myśli podejmowanie ich w sposób szybki i spontaniczny. Bez czasu na przemyślenia, analizowanie i rozkładanie na czynniki pierwsze.
Mam jeszcze trochę czasu zanim się zdecyduję co dalej. Jednak ten zapas czasowy niczego mi nie ułatwia...
Bez względu na wszystko daję sobie prawo do błędu, gdy podjęta przeze mnie decyzja bądź dokonany wybór z czasem okaże się pomyłką...
Co najwyżej trochę się powściekam. Tłumaczę sobie, że przecież chciałam dla siebie jak najlepiej i widocznie w chwili decydowania uznałam to za najlepszy wybór. Tyle w temacie, żeby się nie pogrążać.
Serce i rozum- autorzy tak sprzecznych komunikatów...
Polecam super kawałek Joss Stone, tak na usprawiedliwienie naszych pomyłek życiowych :)