Może
wydawać się to dość kontrowersyjnym myśleniem, ale tak właśnie
myślę w chwili obecnej i nic na to nie poradzę. Uważam,
prawdopodobnie jak wiele innych osób, że należę do swego rodzaju
niewolników XXI wieku w cywilizowanym świecie.
W pewnym
momencie człowiekowi spadają klapki z oczu i zaczyna inaczej
postrzegać otaczającą rzeczywistość.
Właśnie
nadszedł ten moment, gdy zorientowałam się, że jestem
niewolnikiem systemu.
Systemu
teleinformatycznego, systemu władzy i biurokracji.
To ile
danych i informacji o nas posiadają różnego rodzaju instytucje,
urzędy i banki naprawdę nie napawa optymizmem. Żyjąc w takiej
pajęczej sieci uformowanej przez system nie możemy mówić o
wolności. W tym wypadku prawdziwa wolność to tylko iluzja,
złudzenie.
Łatwo
moglibyśmy się o tym przekonać, podczas próby zmiany
dotychczasowego życia. Załóżmy, że chcemy dokądś wyjechać,
zmienić miejsce zamieszkania i zacząć życie od nowa. W świecie,
w którym istnieje system, jak się okazuje, to nie takie proste. Nie wystarczy tylko wyjechać. Trzeba najpierw załatwić mnóstwo spraw, które nas "trzymają". Uporządkować dane w systemie urzędowym, bankowym, itp. Ponadto wszędzie- prędzej, czy później- należy się zgłosić lub
zarejestrować. W jakielkolwiek postaci, czy w jakiejkowiek formie-
jednak należy się zgłosić do urzędu bądź instytucji, w celu
powiadomienia, np. o miejscu aktualnego zamieszkania choćby do celów
podatkowych.
Czy nam się
to podoba czy nie- jesteśmy uwiązani. Mamy na szyi taką
niewidzialną smycz.
Mieszkaniec
kraju, w którym istnieje system teleinformatyczny i przepływ
informacji odbywa się za jego pomocą, jest ciągle poddawany
kontroli. Wszystko odbywa się poza naszą wiedzą. Ludzie dowiadują
się o tym np. wtedy, gdy zaczyna im się sypać dotychczasowe
życie. Przykładowo w sytuacji, gdy tracą tzw. płynność
finansową. Wystarczy, że na czas nie dokona się wpłaty za
zobowiązania. Wszystko idzie dobrze dopóki masz zajęcie/pracę i
stać cię na płacenie rachunków. Ale niech tylko coś pójdzie nie
tak, niezgodnie z naszym zaplanowanym scenariuszem, wtedy wszystko
zaczyna się chwiać w posadach. Ta iluzoryczna- stworzona przez
system- rzeczywistość objawia swoje prawdziwe oblicze.
Wiem, że
nie odkryłam Ameryki, gdyż pewne sygnały były już dawno wysyłane
przez „obudzone” osoby. Ta świadomość dopiero teraz do mnie
dociera, budząc mój wewnętrzny niepokój...
No cóż przed systemem nie uciekniesz. Obecne życie to jak BiG Brother, na każdym kroku się meldujemy a ze wszystkich stron monitorują to kamery. Choć zdarzają się takie incydenty że ktoś po prostu znika, wychodzi z domu i przepada jak kamień w wodzie.
OdpowiedzUsuńPrzez cały ten system nie ma mowy o wolności. To w gruncie rzeczy przerażający fakt.
UsuńWolność to oklepane słowo. Za mało przemyślane, za często używane. Ta smycz, to teleinformacyjne zniewolenie to problem podobny do zatrucia środowiska. Można się nim przejmować, ale szkoda życia. Możesz kochać, możesz oglądać świat, możesz podziwiać piękno, oddychać, budzić się i zasypiać. Możesz dzielić się swoimi przemyśleniami i zgłębiać przemyślenia innych. To bardzo dużo. To dużo więcej niż niesprecyzowana wolność. Wolność nie zaistnieje bez barier. Bez granic nie da się funkcjonować. Marzenia zaś trzeba stosować z umiarem, jeśli już ktoś musi je stosować.
OdpowiedzUsuńBardzo interesujące i ciekawe jest Twoje spostrzeżenie. Dzięki Bogu posiadamy wolność myślową, o ile inne ograniczenia (np. choroby neurologiczne) nie zakłócają tego procesu. Fakt, że pewne granice są potrzebne dla zachowania pewnego ładu i równowagi. Bynajmniej przeraża mnie fakt, jak ciężko jest w dobie tego systemu, zmienić swoje życie. System bardzo nas ograniczył i w pewien sposób ubezwłasnowolnił. Próbuje nam się wmówić, że wszystko jest nam potrzebne i czynione dla naszego dobra, przez co również niektórzy stają się ofiarami takiej psychomanipulacji. Mam obawy czy aby na pewno zmierzamy w dobrym kierunku... Pozdrawiam
UsuńNiestety, tak to wygląda. A szkoda, bo chciałoby się czasem pieprznąć wszystkim i po prostu uciec ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak jak piszesz, właśnie mam czasem takie odczucia, pozdrawiam ;)
UsuńOstatnio doszłam do wniosku, że gdyby się dało, to wyemigrowałabym na inną planetę, ale i tam system pewnie by mnie zastał... :P
OdpowiedzUsuń