Nigdy Ci tego nie mówiałam. Zresztą doskonale wiesz, że od zawsze miałam problem w okazywaniu uczuć. Chciałabym ci o czymś powiedzieć, a raczej napisać.
Jednak nie o naszym związku chcę Ci napisać, lecz o sobie. O tym, o czym nawet się nie domyślasz- ile Tobie zawdzięczam. Przede wszytkim to, kim jestem dziś. To w dużej mierze Twoja zasługa.
Z Twoją nieświadomą pomocą nastąpiła moja zarówno zewnętrzna jak i wewnętrzna przemiana. To właśnie przy Tobie odkryłam swoją kobiecość. Nigdy nie krytykowałeś mojego wyglądu. Zawsze szanowałeś moje eksperymenty z makijażem, kolorem włosów czy ubiorem. Nie ważne, czy w makijażu czy bez, z potarganymi czy upiętymi włosami, pryszczata czy blada- Ty zawsze w pełni mnie akceptowałeś. Powtarzałeś, że zawsze Ci się podobam. To właśnie dzięki Tobie zaczęłam akceptować wszystkie swoje niedoskonałości. Z chłopczycy przemieniłam się w kobietę. Okazałeś mi mnóstwo uwagi- więcej niż dostałam w rodzinnym domu. Kiedy trzeba było okazywałeś mi swoją troskę jak ojciec, innym razem darzyłeś miłością jak prawdziwy mężczyzna. Nigdy nie musiałam przy Tobie nikogo udawać, zawsze czułam się swobodnie i mogłam być po prostu sobą. To Ty nauczyłeś mnie kochać, akceptować, ale też walczyć o swoje. Przy Tobie swobodnie uczyłam się gotować- przymykałeś oko na wszystkie moje nieudane potrawy. Niektóre nie nadawały się kompletnie do jedzenia, jednak Ty nigdy się nie złościłeś i nie znichęcałeś do dalszego próbowania. Nie było tematów, których musiałabym przy Tobie unikać- mogłam poruszyć dosłownie każdy wątek. Owszem, nie zgadzaliśmy się na różnych płaszczyznach, trzymając się mocno swoich racji, jednak nigdy w naszych rozmowach nie brakowało mi swobody mowy. Dzięki temu, dziś potrafię otwarcie mówić o wielu rzeczach i nauczyłam się asertywności. Kiedy tylko mogłeś reagowałeś na każdy mój telefon i nigdy nie zostawiłeś w potrzebie. Fakt, że zawsze mogłam na Ciebie liczyć dał mi poczucie bezpieczeństwa, którego nie zaznałam w dzieciństwie. Mogłam na Tobie polegać w każdej sytuacji, nawet w tej trudnej- w chorobie, biedzie, w chwilach smutku i słabości.
Tak jest po dziś dzień.
Najpiękniejsze miłosne wyznanie jakie dotąd usłyszałam, kiedy po mojej chorobie wyznałeś, że modliłeś się po raz pierwszy w życiu. O mnie.
I o tym co napisałam właśnie chciałam Ci powiedzieć.
Tak jest po dziś dzień.
Najpiękniejsze miłosne wyznanie jakie dotąd usłyszałam, kiedy po mojej chorobie wyznałeś, że modliłeś się po raz pierwszy w życiu. O mnie.
I o tym co napisałam właśnie chciałam Ci powiedzieć.
A przede wszystkim DZIĘKUJĘ. Dziekuję Ci za to kim jestem dziś.
Uwierzyłam w siebie dzięki temu, że Ty we mnie uwierzyłeś.
Ps. Jeszcze jedno: niegdyś dość często przynosiłeś mi kwiaty zupełnie bez okazji- ostatnio się zapuściłeś ;)
Z dedykacją dla B. G. <3
Z dedykacją dla B. G. <3
Piękny list, pełen miłości i szczerości. Chyba nigdy nie wyjdę z podziwu jak pięknie potrafisz pisać. Uwielbiam czytać tego bloga. Duże brawa za tak piękne słowa :)
OdpowiedzUsuńAż nie wiem co napisać... Bardzo Ci dziękuję za te słowa. Taki ciepły odbiór dodaje radości, wiary w siebie i motywuje :)
UsuńPięknie
OdpowiedzUsuńpięknie napisane...
OdpowiedzUsuńDziękuję
UsuńFajnie piszesz, a partnera można tylko Ci pozazdrościć :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Tak, to lojalny i niezwykły człowiek. Czas szlifuje ludzi i związek... Pozdrawiam :)
UsuńSuper... Poryczałam się i tyle. Przepiękne słowa, styl, wszystko. Gratuluje.
OdpowiedzUsuńhttp://kasinyswiat.blogspot.com/