niedziela, 27 sierpnia 2023

 

                                                                  Fot. ze strony Unsplash

Spokój


Rozrzedza gęstość,

Mej nasyconej materii.


Zrzuca ciężar,

Z wypełnionej balastem masy atomów.


Uwalnia z ucisku.

Rozkurcza naprężone ścięgna.


Pozbawia mych boleści,

Otrzepuje je jak z kurzu.


Chłodzi z gorąca,

Umęczone i strapione serce.


Ogrzewa w chłodzie,

Lodowatych myśli.


Wnika we mnie całą.

Wypełniając jak helem.


Lekko unosi.

Ponad wszystkim...


...Odkrywając piękne widoki.


Ayo, 27.08.2023

niedziela, 13 grudnia 2020

Dziękuję

fot. zdjęcie własne

Równo 6 lat temu zaczęłam pisać swój wirtualny pamiętnik.

Tonęłam we łzach.
Rozpacz wylewała się ze wszystkich stron naczynia, które nie zdołało jej już dłużej pomieścić.
Czułam się niekochana.
Skrzywdzona.
I osamotniona.
Z głową pełną myśli i pytań.
Nie rozumiałam swojej drogi.
A ból jaki sprawiało uczucie bezsilności wydawał się nie do zniesienia.
Dziś wiem, że to nie bezsilność była przyczyną tego bólu.
To był opór.
Brak zgody i akceptacji na to co się wydarza.

6 lat temu wydawało mi się, że to już koniec.
Że dłużej nie wytrzymam.
Nie udźwignę.
I nie dam rady.

I ten koniec okazał się początkiem.

Nowej drogi.

Tak więc zaczęłam pisać swój wirtualny pamiętnik.
Z myślą i nadzieją, że jest gdzieś tam ktoś, kto zrozumie.
Tak naprawdę od samego początku pisałam do samej siebie.
Przelewanie tego, co potrzebowało się wybrzmieć okazało się najlepszą formą autoterapii.
Jednocześnie stałam się obserwatorem własnej przemiany.
Świadkiem własnych narodzin.

Jestem wdzięczna za moc jaką dało mi pisanie,
Choć dziś dość krytycznie podchodzę do moich dawnych wpisów.
Zdecydowałam jednak, że ich nie usunę.
Są moją historią. Świadectwem. Definiują moją osobę.
Nawet jeśli są bardzo niedoskonałe.

Dziękuję Wszystkim, którzy towarzyszyli mi w tej drodze.
Dziękuję za ogrom mądrości, życzliwości i wsparcia jakie otrzymałam w komentarzach (z tego miejsca w kolejności, w jakiej Was tu poznałam, ściskam: Jagodo, Odysie i Sowo).

Dziękuję Wam.

Ps. Pamiętnik nadal będę prowadziła.
By móc napisać to, co ma potrzebę zamanifestowania się.
Choć może już nie z taką częstotliwością jak kiedyś.

Ayo, 13.12.2020 

poniedziałek, 7 grudnia 2020

Absolut(na)

 

fot. ze strony PIXABAY

Twoja prawda nie jest moją prawdą.
Twoja prawda nie jest prawdą absolutną.
Twoja racja nie jest moją racją.
Twoja racja nie jest racją absolutną.
Twoja wiara nie jest moją wiarą.
Twoja wiara nie jest wiarą absolutną.
Twoje myślenie nie jest moim myśleniem.

Wszystko na co się zamykasz staje się Twoim więzieniem.

Absolut(na)

Jest nieskończenie wolny(a).

Ayo, 07.12.2020

niedziela, 8 marca 2020

Dziecko


fot. PIXABAY


Okazałam Ci tyle uczucia.
Ile nie okazałam samej sobie.

Właśnie na Tobie skupiłam całą swoją uwagę.
Oddałam Ci całe swoje ciepło.

Zostawiając siebie w przenikliwym chłodzie.
Obudziłam się.

Trzęsąc z zimna.

Dostrzegłam.

Od dawna porzucone.

I zapomniane.

Dziecko.

W sobie.


PS. Dziękuję za to doświadczenie. Być może nigdy bym się nie obudziła. Nie dostrzegła w sobie tej cudowniej i dzielnej dziewczynki. Którą pozostawiłam bez opieki. Ukazując obraz żebrzącego i tułającego się dziecka. Wołającego (mnie): „Tu jestem”. I ulitowałam się nad nim. I pokochałam.
Już więcej Cię nie zostawię.


"Dziecko", Ayo, 08.03.2020

niedziela, 15 grudnia 2019

(Nie)Miłość


fot. PIXABAY

Zdarzyłeś mi się.
Akurat Ty .
Miałeś klucz.
Do mojej niewyleczonej traumy.

Obdarzyłeś mnie uczuciem.
Swoim uczuciem.
Które nazwałeś miłością.
To taka szczególna (nie)miłość.
(Nie)Miłość, która wymaga miłości*.
Żeby ją pojąć i zrozumieć.
To (nie)miłość.
Która nie okazuje uczuć.
Która szuka ofiary.
Jest czarną dziurą.
Iluzją.
W Tobie.
I prosi zostań, gdy odchodzę.


Obdarzyłam cię uczuciem ja.
Moim uczuciem.
Które nazwałam miłością.
To taka szczególna miłość.
Miłość, która Jest.
Jest źródłem światła, którego nie trzeba szukać w mroku.
To miłość.
Która okazuje uczucia.
Która jest obecnością.
Uwagą.
Troską.
Dotykiem.
Rozmową.

I ja wierzę w obie te (nie)miłości.

W Twoją miłość.

Przykrytą głęboko pod korcem.
Za zasłoną ślepoty. 
Głuchoniemego, kalekiego, zamkniętego i porzuconego serca.
Które wie co to ból, nieczułość, nietroska, niezaangażowanie.
Wie doskonale, ale nie poczuje, nie zobaczy, nie dostrzeże, nie usłyszy.
Przez wszystkie filtry i zasłony więzienia, w którym je zamknąłeś.

W Moją miłość.

W  światełko w oczach.
I kochające moje ubogie a jednak hojne serduszko.
Poranione i kruche a jednak odważne.
Które wie co to ból, nieczułość, nietroska, niezaangażowanie.
Wie doskonale, dlatego poczuje, zobaczy, dostrzeże, usłyszy.
Bo daję mu prawo czuć to co czuje. Bo daję mu prawo swobodnie bić.
Bo daję mu wolność.

Wybaczam i dziękuję Ci za tę (nie)miłość.

                                              
Dziś spojrzałam tej (Nie)Miłości prosto w oczy.

I tak wiele zrozumiałam.

* Czy to nie diament szlifuje się diamentem? Czy to nie ten sam medal ma dwie strony?

Ayo, (Nie)Miłość, 13 grudnia 2019

Wszystkie zdjęcia pochodzą ze strony PIXABAY

niedziela, 3 listopada 2019

Wiem już (jak bardzo)

fot. Pixabay

Cztery dziesięciolecia musiały upłynąć.
Aby móc lepiej rozumieć.
Wpływ Twojej nieobecności na moje życie.
To poczucie pustki, której nie potrafię wypełnić żadnym z posiadanych zasobów.
Skromne to zasoby a jednocześnie cały mój majątek.
Majątek, który z takim trudem przychodzi mi pomnażać.
Taki skarb, który każdy nosi w sobie, ale nie każdy go znajduje.
I nie znalazłeś go Ty.
Nie znalazłeś go we mnie.
Nie mogłeś.
Skoro nie znalazłeś go w sobie.
To dlatego tak trudno uwierzyć.
Że mam go i ja.
Że jestem warta.

Szukam Cię (podświadomie).
W nich.
W ich oczach, spojrzeniach.
W gestach, uczuciach.
Jednocześnie bojąc się odrzucenia.
Uciekam.

Wiem już jak bardzo mi Ciebie brakuje.
Nie od kiedy umarłeś.
Brakuje mi Ciebie od dziecka.

Tato.

03.11.2019, Ayo, Wiem już (jak bardzo)

niedziela, 29 września 2019

Coś jeszcze


fot. Pixabay
Nie wiem co.
Ale jest coś jeszcze.
Coś, co trzyma.
I nie pozwala nam swobodnie odejść.
Od siebie.
Jest coś, co jeszcze się nie dopełniło.
W nas i pomiędzy nami.

To nie był przypadek.
Wiem to.

Nie dowiedziałabym się tego wszystkiego.
O sobie.
O czym się dowiedziałam.
Nie od Ciebie.
Lecz poprzez.
I bez udziału Twojej świadomości.
Że właśnie coś w sobie odkrywam.

To nie było przypadkowe.
Było niezbędne.

Nie wiem na ile dla Ciebie.
Wiem na ile dla mnie.
I Jesteś(my) już prawie na styku.
Gdzie dobiega koniec.
A zaczyna początek.
Gdzie iluzja musi się rozpaść.
Żeby mogła zaistnieć prawda.

Jeśli można znaleźć coś pięknego w smutku.
To właśnie znalazłam.

Piękniejszego nie czułam.
Tak przepełnionego wdzięcznością.
W bólu wyrażającym swą subtelną troskę.
O moje kochające serce.
To jakby wejść do lodowatej wody.
Drżąc z zimna.
A jednocześnie cieszyć się z jej zdrowotnego działania.

I nie wiem co.
Ale jest coś jeszcze.

Co musi się dopełnić.

Coś jeszcze, Ayo, 29.09.2019


sobota, 7 września 2019

Na nowo


fot. Pixabay

Czuję, że nadszedł ten czas.

Zamykam się sama jak w izolatce.

Tak lepiej. Bezpieczniej.

Czekam.

Skulona trzymam się we własnych ramionach.

W nadziei, że i tym razem nie rozpadnę się na kawałki.

Rozbijam emocje o ścianę ciszy.

W bezruchu czuję wewnętrzne męki.

Ciało bolesne od epilepsji uczuciowej.

Rozrywanie, kłucie, pieczenie.

Wybudzone demony miotają bezwładną materią.

Upominają się o swoją uwagę.

Już się ich nie boję.

Chociaż wyrządzają szkodę.

Muszą mnie znów powalić.

By pokonać moje ego.

Poddaję się im.

Bez walki.

Wiem, że musi boleć.

Zawsze boli.


Kiedy rodzę się w bólach.


Na nowo. 

Ayo, Na nowo, 07.09.2019

sobota, 29 czerwca 2019

Woda żywa



Jestem wodą.

Napełniam naczynie w Morzu Świata.
Jestem w nim kroplą.

Odbijam to, co (nie)widzialne dla oka.
Jestem Twoim lustrem.

Jak letni deszcz nawilżam i zraszam.
Twoją i swoją ziemię.

Wypełniona miłością- błogosławię.
Wzburzona gniewem- niweczę.

Jestem wodą.

Zanurzasz się we mnie.
Jak w oczyszczającej kąpieli.
Zmywasz swój ból i cierpienie.

Chłoniesz mnie w usta spragnione.
Ty- dajesz mi swą siłę.
Ja- tobie ukojenie.



Jestem wodą.

Żywą.

„Woda żywa” Ayo, 29 czerwiec 2019

niedziela, 19 maja 2019

Motyle



Obudziły się.
We mnie.
Uwięzione.
I uśpione.
                 
                    Motyle.

Łagodnie smyrają i gilgoczą ciało.

Subtelnym łaskotaniem rozbawiły umysł i serce.

Ofiarowując przyjemność, z którą nieumiejętnie sobie radzę.

Ni to śmiech ni to rodzaj głupawki.

Motyle rozochociły się w zabawie na dobre.

Uśmiechają się z wzajemnością mijani ludzie.

Jakby w dezorientacji czy to do nich ten uśmiech, czy przypadkiem z kimś ich nie pomyliłam.

Kompletnie nieświadomi, że to radość od wewnątrz.

Nie będę tego nikomu tłumaczyć.

Ważne, że ja wiem.

I rozumiem ten stan.

Nie zrozumie ten, kto tego nigdy nie poczuł.

Daję sobie prawo do tego by tak się czuć.

Daję wolność mojej radości życia.

Moim MOTYLOM.

Niech sobie fruwają.

A ja razem z nimi.

Może wreszcie czują się swobodnie.

Jak ich Awatar(ka).


Motyle, Ayo 19.05.2019