niedziela, 29 września 2019

Coś jeszcze


fot. Pixabay
Nie wiem co.
Ale jest coś jeszcze.
Coś, co trzyma.
I nie pozwala nam swobodnie odejść.
Od siebie.
Jest coś, co jeszcze się nie dopełniło.
W nas i pomiędzy nami.

To nie był przypadek.
Wiem to.

Nie dowiedziałabym się tego wszystkiego.
O sobie.
O czym się dowiedziałam.
Nie od Ciebie.
Lecz poprzez.
I bez udziału Twojej świadomości.
Że właśnie coś w sobie odkrywam.

To nie było przypadkowe.
Było niezbędne.

Nie wiem na ile dla Ciebie.
Wiem na ile dla mnie.
I Jesteś(my) już prawie na styku.
Gdzie dobiega koniec.
A zaczyna początek.
Gdzie iluzja musi się rozpaść.
Żeby mogła zaistnieć prawda.

Jeśli można znaleźć coś pięknego w smutku.
To właśnie znalazłam.

Piękniejszego nie czułam.
Tak przepełnionego wdzięcznością.
W bólu wyrażającym swą subtelną troskę.
O moje kochające serce.
To jakby wejść do lodowatej wody.
Drżąc z zimna.
A jednocześnie cieszyć się z jej zdrowotnego działania.

I nie wiem co.
Ale jest coś jeszcze.

Co musi się dopełnić.

Coś jeszcze, Ayo, 29.09.2019


sobota, 7 września 2019

Na nowo


fot. Pixabay

Czuję, że nadszedł ten czas.

Zamykam się sama jak w izolatce.

Tak lepiej. Bezpieczniej.

Czekam.

Skulona trzymam się we własnych ramionach.

W nadziei, że i tym razem nie rozpadnę się na kawałki.

Rozbijam emocje o ścianę ciszy.

W bezruchu czuję wewnętrzne męki.

Ciało bolesne od epilepsji uczuciowej.

Rozrywanie, kłucie, pieczenie.

Wybudzone demony miotają bezwładną materią.

Upominają się o swoją uwagę.

Już się ich nie boję.

Chociaż wyrządzają szkodę.

Muszą mnie znów powalić.

By pokonać moje ego.

Poddaję się im.

Bez walki.

Wiem, że musi boleć.

Zawsze boli.


Kiedy rodzę się w bólach.


Na nowo. 

Ayo, Na nowo, 07.09.2019