fot. Pixabay
Nie wiem co.
Ale jest coś jeszcze.
Coś, co trzyma.
I nie pozwala nam swobodnie odejść.
Od siebie.
Jest coś, co jeszcze się nie dopełniło.
W nas i pomiędzy nami.
To nie był przypadek.
Wiem to.
Coś, co trzyma.
I nie pozwala nam swobodnie odejść.
Od siebie.
Jest coś, co jeszcze się nie dopełniło.
W nas i pomiędzy nami.
To nie był przypadek.
Wiem to.
Nie dowiedziałabym się tego
wszystkiego.
O sobie.
O czym się dowiedziałam.
Nie od Ciebie.
Lecz poprzez.
I bez udziału Twojej świadomości.
O sobie.
O czym się dowiedziałam.
Nie od Ciebie.
Lecz poprzez.
I bez udziału Twojej świadomości.
Że właśnie coś w sobie odkrywam.
To nie było przypadkowe.
Było niezbędne.
Nie wiem na ile dla Ciebie.
Wiem na ile dla mnie.
Było niezbędne.
Nie wiem na ile dla Ciebie.
Wiem na ile dla mnie.
I Jesteś(my) już prawie na
styku.
Gdzie dobiega koniec.
A zaczyna początek.
Gdzie dobiega koniec.
A zaczyna początek.
Gdzie iluzja musi się rozpaść.
Żeby mogła zaistnieć prawda.
Jeśli można znaleźć coś pięknego w smutku.
To właśnie znalazłam.
Żeby mogła zaistnieć prawda.
Jeśli można znaleźć coś pięknego w smutku.
To właśnie znalazłam.
Piękniejszego nie czułam.
Tak przepełnionego wdzięcznością.
W bólu wyrażającym swą subtelną troskę.
O moje kochające serce.
To jakby wejść do lodowatej wody.
Drżąc z zimna.
A jednocześnie cieszyć się z jej zdrowotnego działania.
I nie wiem co.
Ale jest coś jeszcze.
Co musi się dopełnić.
Coś jeszcze, Ayo, 29.09.2019