Za bardzo.
Mówisz, że jestem "za bardzo",
Że za bardzo chcę.
Za bardzo mi zależy.
I że za bardzo się staram.
Wszystko za bardzo.
I choć przyjmuję twoje słowa jak
konstruktywną krytykę,
Szanuję jak radę osoby, która
naprawdę dobrze mi życzy.
Jednocześnie odbieram je jak podszyty, zupełnie
inny komunikat.
I choć powinnam przemilczeć, pokornie
przyjąć i wziąć do serca (obiecuję, że głęboko się nad
twoimi słowami zastanowię).
Pozwól jednak, że najpierw
przedstawię swój obraz tego jak ja to widzę.
Może odbierzesz to za bezsensowną
interpretację.
Może nawet jako obronę kogoś, kto
broni się w niesłusznej walce...
Wiem, że czasem jestem/bywam
ekspansywna- nadmiar trudnej do powstrzymania, rozpierającej mnie
energii nie sposób nie zauważyć i nie dosłyszeć- wszędzie mnie
pełno.
Innym razem zaś, jestem/bywam
wycofana, milcząca, nawet jakby niedostępna i mroczna.
Jestem zawsze za bardzo.
W tę albo w drugą stronę.
Jednak za bardzo.
I wiesz, jest w tym sporo racji.
Ale najpierw mnie wysłuchaj:
Nie jestem stałą prostoliniową.
Jestem zmienna.
Jak pory roku.
Zmieniają się i nadchodzą, nikogo
nie pytając o zgodę.
Postępują zgodnie z własnym cyklem i nigdy wbrew własnej naturze.
Nie wiem, czy rozumiesz to, co chcę ci
przekazać.
Musisz wiedzieć, że taka jest moja
natura. Taka jestem ja. W całości.
Kiedy zwróciłeś mi uwagę- przyjęłam
do wiadomości.
Ale moje pytania brzmią: dlaczego
uważasz, że to jest złe?
Czy to nie jest tak, że twoja rada
brzmi: musisz się dostosować, bo tu do nas nie pasujesz?
Dlaczego chcesz wstawić mnie w wasze ramy? Czy to oznacza, że muszę być taka jak inni?
Dlaczego nie chcesz, żebym była po
prostu sobą. Taką prawdziwą?
Nie uważasz też, że prawie wszyscy
wokół kogoś udają?
A może zamiast zmieniać siebie,
powinnam zmienić towarzystwo?
Nie rozumiem jeszcze określeń: że za bardzo chcę, za bardzo mi zależy i że za bardzo się
staram.
Nie wiem co masz na myśli?
Co złego w tym, że się angażuję?
Że nikogo ani niczego nie udaję?
Że daję z siebie wszystko, nawet
jeśli nikt tego nie doceni, a wręcz skrytykuje?
Że jak się śmieję, to słychać na
całego?
Że jak się smucę, to szczerze ale
nigdy nie na pokaz?
Co złego w tym, że we wszystko
wkładam mnóstwo serca, energii, pasji?
Że staram się robić wszystko tak,
jakby miało być ostatnią dokonaną rzeczą w życiu?
Czy tak naprawdę nie o to w tym
wszystkim właśnie chodzi?
Żeby być prawdziwym we wszystkim co
się robi. By nikogo nie udawać.
Nie oszukiwać.
W życiu, w pracy, we
wszystkim.
Więc...
Jestem jaka jestem.
Całą sobą.
Na tle sztuczności, fałszu i udawania.
Za bardzo.
Prawdziwa.
Ayo, "Za bardzo", 13.05.2017
Ayo, "Za bardzo", 13.05.2017