Sierpniowy
świt. Zegar wskazuje 5.15. Otwarte okno...
Na wpół
śpiąca czuję jak muska mnie leciuteńki powiew wiatru niczym
zachęta:
- pobudka
śpiochu!
Jeszcze z
zamkniętymi oczami wyobrażam sobie jak uśmiecha się do mnie
słońce. Słyszę ćwierkanie kosa niczym radosny śpiew dziękczynny
zapowiadający piękny dzień.
Dziękuję
Bogu za kolejny dzień życia. Dziękuję Słońcu, że świeci
nieznużenie, dziękuję Sercu za niestrudzoną pracę – choć
mocno poranione – tak dzielnie podtrzymuje moje funkcje życiowe
dźwigając ciężar codziennych dylematów.
Choć leżę
dziś w łóżku sama, zupełnie nie czuję się samotna. Bycie w
pojedynkę pozwala wyjątkowo wyostrzyć zmysły i skupić się na
tym co dzieje się wokół, włącznie z rytmem swojego serca.
Wyraźnie czuję i słyszę jak przemawia do mnie Duch życia.
Wyobrażam
sobie Słońce i Wiatr jako samodzielne byty – istnienia z własną
inteligencją, funkcjonujące dzięki tej samej energii życiowej co
ludzie. Podczas gdy, my, skupieni wyłącznie na sprawach doczesnych
i przyziemnych, zupełnie zapominamy, jak bardzo jesteśmy od nich
zależni i że nie są dane nam raz na zawsze...
Jak chcemy
czuć się częścią Wszechświata, skoro nie zauważamy i nie
rozumiemy sposobu w jaki do nas przemawia?
Zauważamy
to, co mało istotne: nową rysę na blacie czy plamę na koszuli, a
nie dostrzegamy daru. Nie czujemy cudownego zapachu deszczu po
upalnych i suchych dniach. Nie doceniamy blasku słońca, który
dociera do nas nawet przez grubą warstwę chmur. Nie słuchamy
śpiewu ptaków oraz szumu drzew kołysanych przez wiatr.
To wszystko
do nas przemawia, wystarczy tylko się przebudzić...
Przebudzenie, Ayo, 21.08.2015
Przebudzenie, Ayo, 21.08.2015