niedziela, 3 listopada 2019

Wiem już (jak bardzo)

fot. Pixabay

Cztery dziesięciolecia musiały upłynąć.
Aby móc lepiej rozumieć.
Wpływ Twojej nieobecności na moje życie.
To poczucie pustki, której nie potrafię wypełnić żadnym z posiadanych zasobów.
Skromne to zasoby a jednocześnie cały mój majątek.
Majątek, który z takim trudem przychodzi mi pomnażać.
Taki skarb, który każdy nosi w sobie, ale nie każdy go znajduje.
I nie znalazłeś go Ty.
Nie znalazłeś go we mnie.
Nie mogłeś.
Skoro nie znalazłeś go w sobie.
To dlatego tak trudno uwierzyć.
Że mam go i ja.
Że jestem warta.

Szukam Cię (podświadomie).
W nich.
W ich oczach, spojrzeniach.
W gestach, uczuciach.
Jednocześnie bojąc się odrzucenia.
Uciekam.

Wiem już jak bardzo mi Ciebie brakuje.
Nie od kiedy umarłeś.
Brakuje mi Ciebie od dziecka.

Tato.

03.11.2019, Ayo, Wiem już (jak bardzo)

21 komentarzy:

  1. Piękne wyznanie serca...
    Pozdrawiam

    PS. Teraz będąc u "Góry" On wszystko już wie i rozumie. Jesteś warta Ayo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najtrudniej wyznać jest przed samym sobą...

      Dziękuję Sowo za Twoją ciepłą i serdeczną obecność.
      I słowa jak od Przyjaciela.

      Usuń
  2. Zamiast komentarza zostawiam piosenkę
    Beth Hart - Let IT grow https://youtu.be/jrDh_fW1Ydg

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piękny i dźwięczny komentarz.
      Bardzo miło posłuchać :)
      Dziękuję i pozdrawiam ciepło.

      Usuń
  3. Taki smutny i taki prawdziwy ten wiersz... Tak wiele mówi o ludzkiej naturze i tęsknocie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tęsknota.
      Zapisana w każdej komórce mojego ciała.

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. Taki mój smutek.
      Wyparty przez lata.
      Upomniał się o swoją uwagę.

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  5. Całkiem niedawno okazało się że u mnie chodziło o to samo.
    Ileż to trzeba się nachodzić po dziurach własnego serca, żeby odnaleźć coś z czego człowiek tyle lat nie zdawał sobie sprawy.
    Pozdrawiam cię Ayo, gdziekolwiek jesteś

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem Cię doskonale.
      Oj wiele trzeba się nachodzić, naszukać.
      Mogę sobie jedynie wyobrazić jaką drogę przeszedłeś, żeby dojść do tego miejsca...
      Bardzo cieszę, że gdzieś tam Jesteś nadal i pomimo wszystko.
      A Twoja wizyta tutaj jest dla mnie bardzo miłym wydarzeniem.
      Pozdrawiam Cię M. (w pamięci Odysie), gdziekolwiek jesteś.

      Ps. Zapewne zauważyłeś. Zamilkłam. Ale tak jak przyszła potrzeba pisania tak też przyszedł czas milczenia. Nie odcinam kuponów, wierzę, że potrzeba ukazania treści zamanifestuje się sama.

      Usuń
    2. W zasadzie wszystko przez "przypadek" się odbyło. Nie spodziewałem się tylko że zmiana patrzenia na pewne złe nawyki może być aż tak odkrywcza. Nigdy nie wpadłbym na to sam bo byłem przekonany że już wszystko o sobie wiem i największe przeszkody mam opanowane. I tak trafiłem na człowieka który precyzyjnie zlokalizował problem. Trzeba było po prostu kogoś z zewnątrz, z doświadczeniem, wiedzą i godnego zaufania.
      PS. Cisza jest dobra i oczyszczająca. Dłuższe powstrzymywanie się od pisania pokazuje jak wiele rzeczy domagających się manifestacji, mogłoby się spokojnie bez niej obyć :)
      Fajnie że gdzieś tam jeszcze się kręcisz ✋

      Usuń
    3. Niełatwo trafić na "właściwą" osobę. To jak wygrana na loterii ;)
      Szczęściarz z Ciebie!
      Dzięki za odwiedziny :)
      Poddałam się fali, która unosi w milczeniu.
      Ale jak to w życiu, po jednej fali przyjdzie następna, itd.
      Największą pewnością jest niepewność.
      I nieuchronna zmiana.
      Udanych podróży życia M.

      Usuń
    4. Odczytuję że doszłaś do czegoś jeszcze lepszego. W co z jednej strony wierzę, a z drugiej strony ciągle chcę wszystko sam kontrolować i dlatego bywam "zaskoczony"... w pierwszej chwili. Po czym dochodzę do wniosku że to przecież nic innego jak opatrzność. Oto nieuchronność, która polega na zderzeniu fali własnych założeń i planów z "zaskakującą" bo nieplanowaną rzeczywistością. Jestem pewien że niczego pewnym być nie warto, jeśli się tego nie odda opatrzności. Ale osiągnięcie tego stanu ciągle natrafia na opór trwania przy "swoim".
      Poddać się fali tak do końca. To jest ta podróż, zmiana, której bym sobie życzył... I której Ci zazdroszczę jeśli właśnie to osiągnęłaś Ayo.

      Usuń
    5. Całkiem możliwe, że jestem bliżej ku lepszemu, niż byłam.
      To dzięki podróży w głąb siebie. Moja życiowa podróż, w tym zmiana zewnętrzna poprzedzona została zmianą wewnątrz mnie.
      Blog odegrał tu niezwykle ważną rolę.
      Twoje wpisy również. Jak trybiki, które wprawiają w ruch maszynę.
      Wyszłam z roli ofiary, wkroczyłam w rolę obserwatora.
      Zrozumiałam mechanizmy, które bez mojej świadomej wiedzy rządziły moim życiem
      Dziś ze spokojem je rozpoznaję. Akceptuję i reaguję świadomie, nie pozwalając, by przejmowały kontrolę.
      Wierzę, że Ty też jesteś już coraz bliżej tego stanu.
      Tak, to stan. Taki wewnętrzny, w którym czujesz, że wszystkie ładunki energii (emocje, uczucia) po prostu przez Ciebie przepływają, dając prawo do zamanifestowania się wszystkiego co się wydarza.
      I tego stanu, z całego serca Tobie życzę.

      Usuń
    6. Jesteśmy horyzontem zdarzeń z punktu widzenia fizyki kwantowej (która wciągnęła mnie bardzo).
      Przestrzenią, w której przejawia się to, na co świadomie czy nie stworzyliśmy miejsce.
      A wszystko co się wydarza jest właściwe- nie rozważając w kategorii dobra i zła.
      Właściwe, dlatego, że w tym punkcie inne być nie mogło.
      Taką myślą chciałam Cię zainspirować.

      Usuń
    7. Od dosłownie tygodnia połykam wykłady prof Meissnera. Wczoraj kupiłem dwie książki które mają mi przybliżyć fizykę kwantową, teorie strun i wszystko co jest związane z równaniem Einsteina... W zasadzie nie wiem jak to się stało że mnie pchnęło w tym kierunku, ale podejrzewam że była to jedna z wypowiedzi prof Meissnera, bardzo dawno temu zapamiętana jako ciekawostka, ale teraz powróciła w związku ze zmianą patrzenia na świat stworzony, prawa nim rządzące i jak dostrojone jest to wszystko do człowieka. O tajemnicy i transcendencji drapania po powierzchni tego co jest bardzo blisko a jednocześnie tak daleko niepoznawalne. Granica między wiarą a poznaniem - horyzont w którym wszystko się odbywa, lub jak to ujął profesor "to co najciekawsze" :)

      Usuń
    8. Pod wpływem jednego z wykładów profesora, i księgi XI Wyznań Augustyna, mogłem zakończyć coś co miało początek 7 lat temu, ale wtedy brakowało słów na to co w głowie wydawało się zrozumiałe (w efekcie zasłuchania w pewien utwór Bacha). Nazwałem to M "teorią" 😉

      Targany "losem"
      wibruję w harmonii
      Nieprzypadkowo
      ...
      Jak struna w arii
      na pięciolinii Bacha -

      Nie tracąc niczego
      z indywidualności
      wśród nieskończonych ilości
      cząstek, tak samo, komplementarnych

      - Wybrzmiewam
      transkrypcją Ciebie

      luty 2015/ kwiecień 2021

      Usuń
    9. Na krótką chwilę i na wieczność...

      Jak zwykle pięknie, intrygująco, głęboko.
      Dziękuję za to, czym się ze mną dzielisz.

      M teoria kod taki indywidualny a jednocześnie taki uniwersalny.
      Jak odkryjesz coś w swoich poszukiwaniach- podziel się.

      Pozdrawiam i życzę dalszej pięknej podróży życia.

      Usuń
    10. Dokładnie tak ją odczytuję. Teoria wszystkiego, wciąż czeka na swoje odkrycie (w fizyce). W transcendencji Jest z nami "od początku", więcej jak w teorii, i na M się zaczyna. Chwilą już na wieczność, jak to ładnie zakończyłaś.
      Jak się do czegoś dogrzebiesz to też daj znać. Jestem ciekaw twojej perspektywy ✋

      Usuń
    11. Pewnie, jak tylko dogrzebię się do jakiegoś skarbu, z ogromną chęcią się podzielę :) !
      Tymczasem czekam na Twoje odkrycia (skarby):)

      Usuń