piątek, 23 stycznia 2015

Niewidzialny wróg

     Będąc nastolatką, z trudem przyszło mi pogodzenie się z faktem, że moi rodzice cierpią na chorobę alkoholową. Minęło trochę czasu zanim zrozumiałam czym tak naprawdę jest choroba alkoholowa inaczej alkoholizm. W dzieciństwie i początkowym okresie dorastania moja wiedza o tym, kim jest alkoholik, sprowadzała się jedynie do stwierdzenia, że alkoholik to osoba, która często nadużywa alkohol, jest niechlujnie ubrana, brudna i śmierdząca, z czerwonym nosem i owrzodzeniami twarzy, często stoi pod sklepem żebrząc o pieniądzę, w skrajnych przypadkach można spotkać ją leżącą na chodniku z powodu upicia się do nieprzytomności. Życie samo zweryfikowało moją wiedzę na ten temat czyli to jak bardzo mylne i wąskie pojęcie miałam o alkoholizmie i ludziach, którzy padają ofiarą uzależnienia od alkoholu. W tamtym czasie nawet przez myśl mi nie przyszło, że ten problem może dotyczyć również mojej rodziny...

   Dziś w dobie internetu i szerokiego dostępu do informacji z wielu innych źródeł, bez problemu można zgłębić więdzę o chorobie alkoholowej i jej obliczach. W latach osiemdziesiątych, kiedy dotknął nas ten problem, komputer był marzeniem, a informacja o czymś takim jak sieć internetowa odbierana była jak opowieść z gatunku fantasy lub science fiction. Przyznanie się do problemu alkoholowego w rodzinie było czymś nie do pomyślenia. Nawet dziś jest to wstydliwy problem i wiele rodzin stara się go ukryć. Bynajmniej wtedy jak ktoś się do tego przyznał, był spychany na margines- jako dzieciak świetnie zdawałam sobie z tego sprawę. Na przykładzie koleżanki ze szkoły. Kiedy wyszło na jaw, że jej tato pije i stosuje wobec niej i jej mamy przemoc, zaczęto ją wytykać palcami. Stała się ofiarą wyzwisk i wyśmiewania większości kolegów i koleżanek. Mało kto okazał jej współczucie i chęć pomocy w nauce. Dzieciaki niestety też bywają okrutne.

   Moi rodzice zaczęli mieć problem z alkoholem od mojego wczesnego dzieciństwa. Wszystko na to wskazuje z opowiadania mojej mamy, z którą próbowałam odszukać początki ich choroby. Pamiętam, że początkowo nie widziałam nic złego w widoku pijanych rodziców. Nawet podobał mi się ten częsty brak kontroli rodzicielskiej- dawał dużo swobody. Dopiero, gdy w grę zaczęła wchodzić regularna przemoc, zaczęłam rozumować, że alkohol może wywoływać niepohamowany gniew i agresję. Tato był cholerykiem i nie trudno było go zdenerwować nawet kiedy był trzeźwy. Będąc jednak pod wpływem alkoholu dopiero otwierały się u niego prawdziwe pokłady agresji. Moja pamięć sięga kilku straszliwych scen, które wydarzyły się na moich oczach kiedy byłam kilkuletnią dziewczynką. Mama była zdecydowanie spokojniejsza, nawet wtedy, kiedy sobie wypiła. Co ciekawe oboje często pili tak, żeby nikt nie zauważył. Stąd wiem, że choroba alkoholowa jest podstępna i może przebiegać w ukryciu, w sposób nie rzucający się w oczy. Tato chował alkohol jak przemytnik, w najprzeróżniejszych miejscach począwszy od  skrzyni w wersalce skończywszy za szafą a nawet w piwnicy. Zamykał się sam w pokoju i tam sobie popijał. Mama z kolei lubiała sobie wypić poza domem.

   Tata 5 lat temu przegrał z chorobą. Fakt, że nigdy z nią tak naprawdę nie walczył. Do samej śmierci nie uważał się za alkoholika i nigdy nie przyznał się do nałogu. Przyczyny swoich stanów znajdował we wszystkim, ale nigdy nie w sobie. Napisałam, że przegrał z chorobą, ponieważ nadal tak uważam. Przegrał z niewidzialnym i podstępnym wrogiem. Z nałogiem, który przejął kontrolę nad jego życiem. Z wrogiem, który zmienia świadomość, zabiera rozsądek i zabija w sposób niezauważalny przez ofiarę. Ofiara nawet się nie domyśla, kiedy wpada w pułapkę i połyka haczyk. 

   Mama ma świadomość, że jest uzależniona. To duży plus. Jednak pomimo tego i podjętego dotychczas leczenia nadal sięga po alkohol, który zostawia po sobie coraz głębszy ślad...
Z lektury o alkoholizmie dowiedziałam się, że choć można wygrać z nałogiem, to alkoholikiem zostaje się już do końca życia...

5 komentarzy:

  1. Zgadzam się z Tobą co do alkoholizmu :o

    http://luxwell.blogspot.com/2015/02/day-without-desire.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Hm.. gratuluje odwagi, by mówić o tym. Doskonale wiem, na własnej skórze, jak trudno jest żyć przy alkoholiku. Pozdrawiam Cie !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozdrawiam również. Blog to mój zawór bezpieczeństwa- forma autoterapii i sposób na pozbycie się nadmiaru myśli i emocji.

      Usuń
  3. Trudny temat, tak więc gratulację za odwagę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudny i to bardzo. Odważyłam się dla siebie i wszystkich osób, których może dotyczyć. Dziękuję Tobie i wszystkim za pozytywny odbiór- dodaje otuchy. Pozdrawiam :)

      Usuń