Jak z
resztek popiołu wzniecić ogień? - kiedy czuję się wypalona.
Skąd
czerpać, gdy źródło wyschło? - gdy, brakuje łez, kiedy
potrzebuję płakać.
Czy na
własnym pustkowiu można znaleźć oazę? - dziś jestem bezkresną
pustynią. Totalnie suchą i doszczętnie wypaloną. Bezbronną i
poddaną bezlitosnym działaniom.
Jak długo
starczy mi sił, żeby szukać i próbować? - zaczynam się
poddawać.
Dlaczego
nikt nie odpowiada? Dlaczego ja nie znam odpowiedzi?
Proszę
niech mną coś trzepnie, wstrząśnie. Niech się odezwą gromy i
moce. Niech ktoś za mnie weźmie sprawy w swoje ręce. Niech mnie
coś uleczy...
Niech się
dzieje, co chce...
Nie jest
teraz ważne, że tego nie rozumiesz. I nie ważne jest, że nie
rozumuję tego ja. Ważne, co czuję w chwili obecnej.
Nie ma sensu
uzasadnianie tego stanu. Tak się dzieje po prostu i już.
Jednak,
skoro tak nalegasz, to wiedz, że zabija mnie ludzka bezduszość,
głupota, osądzanie i nienawiść. Chcę uciec od tych ludzi, od
ciebie a dziś nawet od siebie samej.
Chcę być
wolna od tych wszystkich ograniczeń, które brudzą moją duszę,
zniekształcają myśli i podstępnie zatruwają serce. Mącą mój
spokój, wywołują gniew i sieją zniszczenie.
Zawiodłam się.
Po raz kolejny.
Dlatego
błagam:
Ojcze, niech
ogarnie mnie s(pokój), który przewyższa wszelką myśl i niech
strzeże mojego serca oraz władz umysłowych.
- z
wersetu biblijnego (List do Filipian 4 rozdz. 7 werset)
Dziś jestem
na skraju. Między tym, gdzie umiera nadzieja i rodzi naiwność.
Mam dosyć
wszystkiego.
Na skraju, Ayo, 09.10.2015
Na skraju, Ayo, 09.10.2015
Świetnie napisane. Kiedy coraz bardziej się wczytywałam, coraz bardziej wciągało mnie to do refleksji. Czasem chciałabym gdzieś wyjechać z dala od wszystkiego, zacząć wszystko od nowa, odciąć się od tego wszystkiego, ale jednak coś zarazem mi nie pozwala, trzyma w tym miejscu. Świetny końcowy cytat.
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowego posta.
http://odbicie-lustra.blogspot.com/
Cieszy, gdy ktoś w treści odnajdzie coś dla siebie. Dziękuję.
UsuńUwielbiam jak piszesz! Wciąga strasznie.
OdpowiedzUsuńNie powiem, też mam czasami dni kiedy chcę wszystko rzucić - zacząć od nowa. Zresetować wszystkie aplikacje, usunąć wszystkie kontakty, stworzyć nową siebie.
U mnie troche podobny post, o tym jak to się urodziliśmy aby umrzeć, depresji i jak to nie możemy z tym nic zrobić:
http://aintitfun-vivblog.blogspot.co.uk/2015/10/we-were-born-to-die.html
Może sie spodoba c:
Czasem każdy z nas znajduje się w trudnym położeniu. Dziękuję, miło, że lektura wciągnęła.
Usuńhttps://youtu.be/JOpIBoZCIFM
OdpowiedzUsuńPrzypomnij dlaczego jesteś
i ile mi z Ciebie zostało
po tym jak dziecko krzyczałeś
…wciąż krzyczysz jak ciągle Ci mało.
Dałem Ci przecież życie
wiarę co góry przenosi
nadzieję na łaskę wieczności
…więc czemu o miłość wciąż prosisz.
Człowiek nigdy nie jest sam jeśli wierzy prawdziwie w tę jedynie niezawodną.
Pozdrawiam
Pogubiłam się Odysie. Dziękuję, że pomagasz naprostować myśli. Przypominam ścięte drzewo, które próbuje wypuścić gałązki, odrodzić się (z nową wiarą i nadzieją), ale coś bezustannie temu przeszkadza. Smagane wiatrem, palone słońcem, łamane przez ludzi. To co powinno być sprzymierzeńcem zamienia się w przeciwnika. Dziękuję i pozdrawiam również.
UsuńTak jak tu już zwrócono uwagę. Wszystko z Tobą w porządku skoro chcesz być lepsza od tego jak ukształtował/nauczył Cię świat. Nie chcesz być nieczuła obojętna i zagubiona a to oznacza że podążasz dobrą drogą. A to że ten swiat czasem nas przygniata to niestety nieodłączny element tej drogi która dla nikogo nie jest łatwa przez co pojawia się zwątpienie, zmęczenie, żal nie wiadomo czasem skąd i do kogo. Ty jednak zwracasz się w dobrą stronę (i do właściwego źródła) na przekór własnej ciemnej stronie (od której również nikt nie jest wolny). Zakończę więc powiedzonkiem z reklamy "brawo Ty". Wiesz co "musisz" a teraz wystarczy już tylko zamienić to na CHCĘ. Trzymam kciuki
UsuńDziekuję za te wszystkie ciepłe i cenne słowa. Powracam do nich ilekroć potrzebuję. Pomagają :)
UsuńWszystko przemija. Nie mogę powiedzieć Ci kiedy, ale i ten ból minie. Albo przynajmniej zelżeje.
OdpowiedzUsuńOdrodzisz się jak feniks- niejedno piórko złamane, ale wola walki powstanie z kolan.
Przytulam Cię serdecznie.
Ja nawet nie czuję bólu. Mam wrażenie, że prawie nic nie czuję (pozytywnego) i to mnie przeraża. Czuję za to, że przenika przeze mnie to, co zaoferował mi świat - arogancję, obojętność i bezduszność. Nie chcę być zbudowana z tych cech. To zguba. Dziękuję Jagódko, że jesteś i rozumiesz.
UsuńMoże wpis nieco pesymistyczny, ale jest coś za tą szybą rozpaczy, bo prosisz, bo masz o co prosić. I zostaję tu z Tobą na dłużej, dodając do obserwowanych blogów ;)
OdpowiedzUsuńTak, kiedy pisałam treść, byłam pogrążona w czymś co można nazwać rozpaczą. Zapraszam do swojego kącika - jeżeli nie boisz się prawdy, mojej prawdy oczywiście :)
UsuńDziękuję za zaproszenie. Tak się składa, że już tam jestem od jakiegoś czasu :)
OdpowiedzUsuńAyo, pozwol, ze zacytuje Ci wiersz, ktory napisalam kiedys,
OdpowiedzUsuńgdy znalazlam sie w szpitalu. Poznalam tam Kerstin i jej
ten wiersz dedykowalam.... ona tez krzyczala swoj bol.
Dla Kerstin
nie krzycz kochana
to tylko rana
zadana przez zycie
spojrz tam w blekicie
gdzie krzyk swoj
kierujesz w udrece
aniol wyciaga
do ciebie rece
by pomoc wyrwac
cie z czelusci piekla
jakze urzekla mnie
twoja milosc do niego
i wiara ze rana twa
zablizni sie wkrotce
a teraz zanurzasz
swe mysli w wodce
by choc na chwile
zapomniec o krzyku
Piękny i czuły Alenko ! Dziekuję, że się ze mną nim podzieliłaś ! Pozdrawiam Cię serdecznie :)
Usuń