Dawno nie
czułam się tak ociężała, jak dziś. Jakby grawitacja przybrała
na sile. Moje ciało o drobnej sylwetce wydaje się być wyjątkowo
ciężkim tworem. Każdy mój ruch zdaje się zużywać więcej
energii niż zwykle.
Czuję się
nieswojo ze sobą.
Jestem jakby niekompletna.
Nie ma tej części
mnie, która ciągnęła do góry bądź naprzód, na przekór
wszystkiemu. Wypełniała wnętrze jakąś niezwykłą energią,
ciepłem i powodowała uczucie lekkiego unoszenia nad ziemią, dzięki
czemu nawet spore problemy wydawały się niewielkie.
...kto wie,
może częściowo nawet opuścił.
Nie dziwota.
Moje ciało stało się dla niego więzieniem.
Zmuszając
do ciągłego zamartwiania. Serce przygniotło go permanentnym
zatroskaniem. W gęstym mroku zabrakło miejsca. Ciasnota nie
dopuściła żadnego dźwięku i promienia światła. Nawet sen nie
dał mu wytchnienia...
Niekompletna.
„Mało mnie
we mnie
Szukam siebie
samej
Duch mój
nieobecny
Pozostawił
ciało
Zmęczony
Ciężkiej
materii dźwiganiem.”
"Niekompletna", Ayo 21.10.2015
Wróć.
Zrobię ci
miejsce.
"Kochać i tracić, pragnąć i żałować
OdpowiedzUsuńpadać boleśnie i znów się podnosić
krzyczeć tęsknocie precz! i błagać , prowadź!
oto jest życie: nic , a jakże dosyć..."
Nie ma dość ciasno dość ciemno ani pusto
by promyk nadziei nie znalazł w nim miejsca
Więc nie bój się patrzeć w górę - światła źródło
z wiarą otwórz oczy, głowę - a trafi do serca
...miłość czysta jak lekkiego życia niedosyt
pozdrawiam Cię smutasie i uśmiech wysyłam
Dotarł ! Ależ to ładnie napisałeś. Bardzo Ci dziękuję i pozdrawiam serdecznie !
UsuńTo bardzo dobra wiadomość. Chwała Mu! :) Nie ma za co i również pozdrawiam.
UsuńPS. tak jakoś mnie ruszyło kiedy Cię przeczytałem i "wymyśliłem" na specjalną okazję :)
Najpiękniejszy prezent - tak spontaniczy i od serca. W dodatku trafiony ! Zachowam go :)
UsuńA dla Ciebie ślę podziękowania większe niż ja sama :)
Bardzo ciekawie piszesz, pozdrawiam cieplutko! :-)
OdpowiedzUsuńPełno tu smutku ostatnio - cieszę się, że cię nie wystraszył ! Dziękuję Vela, pozdrawiam serdecznie :)
UsuńUtożsamiam się z tym, kiedy długo się nie spowiadam i wstępuję na złą drogę. Jakkolwiek cnotliwie to nie brzmi. Pięknie opisany stan ciężkiej przytłoczonej duszy, która jest za ciężka by się gdzieś tam wysoko dostać...
OdpowiedzUsuńPrzytłoczenie, jak to określiłaś i jakiś trudny do opisania ciężar. Po prostu chciałam to z siebie wydobyć i przelać, z nadzieją, że przyniesie ulgę... Fajnie, że rozumiesz, dziekuję :)
UsuńTo naturalny stan ducha Ayo, czasem tak bywa ... zwlaszcza jesienia, gdy slonka coraz mniej na niebie, a i dni coraz krotsze. Jezeli do tego los doda nam jakis smutny podarunek, to i serca nasze jakby smutniejsze. Sa ludzie, ktorzy nie potrafia sie pozbierac, lecz jednak trzeba nam podniesc sie z podlogi, bo przeciez trzeba nam zyc :) Stawiam wtedy na Przyjazn Ayo, a Ty? :))
OdpowiedzUsuńPrzytulam cieplutko :))
Tak Alenko, jak najbardziej :)
UsuńChociaż słowa są pełne smutku, myślę podobnie, że nie ma w tym nic nienaturalnego. Czasem każdego z nas może dopaść podobny stan z różnych powodów. Co prawda czuję, że przęsiąkłam tym smutkiem dogłębnie, ale i ten stan kiedyś minie. Czekam cierpliwie. Dziekuję i pozdrawiam :)
głowa do góry! żyjesz!!!!!!!!! :) a to ważne!!! napisz sobie wieczorem każdego dnia za co jesteś wdzięczna!!! np. za dach nad głową, za dobrą kawę, za smaczne śniadanie, za uśmiech nieznajomego na ulicy!! życie jest piękne!
OdpowiedzUsuńSpokojnie, ja jeszcze nie umieram :) jakkolwiek brzmią słowa tego postu. Przysypałam siebie niezliczoną ilością małych i wielkich smutków i... niechcący znalazłam się w takim stanie. Minie.
UsuńDziękuję za wpis :)
Dwie ostatnie linijki- prawda o nadziei, która nas prowadzi w najtrudniejszych nawet chwilach.
OdpowiedzUsuńNajgorsze smutki, to te, które dla świata nawet nie istnieją, ich przyczyny dla innych są niezrozumiałe. Są jednak. Otaczają człowieka jak gęsta ciesz, albo ciasny kombinezon- coraz trudniej nabrać powietrza.
To minie. Oby jak najszybciej. Oby życie znów otulało Cię blaskiem radości.
Pozdrawiam ciepło, przytulam serdecznie.
Zbyt długo ignorowałam pewne rzeczy, niestety zaczęły wypływać z jeszcze większą siłą natarcia...
UsuńCiasny kombinezon jak to nazwałaś jest najcelniejszym określeniem. Doskonale się rozumiemy.
Dziekuję za Twoje wsparcie i pełnię zrozumienia.
Życie ma lepszy smak kiedy trafiają nam się od czasu do czasu dołki. Gdy sie od niego odbijesz świat wyda się jeszcze piękniejszy niż ostatnio, aż trudno będzie poskromić wewnętrzną energię.
OdpowiedzUsuńZnam ten stan bardzo dobrze...z doświadczenia.
Pozdrawiam!
Myślę podobnie i liczę, że jak tylko nabiorę sił, moje życie nabierze nowej,lepszej jakości. Pozdrawiam również !
UsuńDuszenie w środku swoich myśli to najgorsza z możliwych terapii. Mam nadzieję, że u Ciebie nie trwa/ła ona zbyt długo ;)
OdpowiedzUsuńTerapia trwa... Bo niestety, ale dusiłam wszystko w sobie zdecydowanie za długo. Pozdrawiam :)
UsuńCzym byłby świat bez pesymistów, którzy czasami przejawiają domieszki masochistyczne... Mam nadzieje, że jakoś mimo wszystko dasz sobie radę i uwolnisz się 'od samej siebie'.
OdpowiedzUsuńWiesz, coś w tym jest. Człowiek karmiony smutkiem zaczyna się od niego uzależniać...
UsuńDam radę, tylko potrzebuję trochę czasu ;)
fisz-polepiony, dla mnie ten tekst bardziej oddaje to odczucie. Zapraszam do siebie: rafaubloguje.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńOdczuć nie można wstawiać w ramy. Niech każdy nazywa je własnymi słowami.
UsuńTo blog osobisty. Interpretacja dowolna.