poniedziałek, 26 grudnia 2016

Wszystko żeby docenić


Wszystko żeby docenić.

Żeby docenić ciszę potrzebuję zgiełku.
Żeby żyć w zgiełku potrzebuję ciszy.

Żeby docenić samotność potrzebuję obecności.
Żeby żyć w obecności potrzebuję samotności.

Żeby docenić miłość potrzeba ją stracić.
Żeby żyć po stracie potrzeba miłości.

Żeby docenić życie trzeba umierać.
Żeby umrzeć trzeba się narodzić.

Wszystko co jest końcem staje się początkiem.
Wszystko co odchodzi robi miejsce na to co nadchodzi.


Ayo, "Wszystko żeby docenić" 26.12.2016

12 komentarzy:

  1. Piękne, bo prawdziwe :) ~ Poszukująca <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Potrzeba matką wynalazku chciałoby się powiedzieć, ale bez wielu z nich człowiek spokojnie by się obył... gdyby. I tu pojawia się potrzeba poczucia sensu... i wiary bo inaczej wszystko staje się niczym (i dosłownie i w przenośni, i razem i z osobna)... Choć utarło się mówić że "nic co ludzkie nie jest mi obce" to niektóre doświadczenia takie powinny pozostać.
    Na dniach umarł człowiek sławny, któremu "niczego" nie brakowało i który żył pełną piersią. Jaki początek po sobie zostawił. Czy sam narodził się na nowo?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To co jest końcem bytu materialnego (ciała fizycznego) staje początkiem bytu duchowego. Początkiem dla tego sławnego człowieka jest byt duchowy, końcem byt cielesny. Dla jego bliskich początkiem staje się etap życia bez tego człowieka, końcem zaś ostatni wspólny ziemski dzień.
      W naszym życiu jest mnóstwo "końców", które stają się początkiem nowych etapów w sensie dosłownym i w przenośni. Kończy się związek/czyjaś obecność początkiem staje życie w pojedynkę/w braku obecności.
      Również za życia zdarza nam się kilkakrotnie niejako "umrzeć" a natępnie "narodzić" (np. z miłości, z wiary, z choroby, z tęsknoty) - jest to jak najbardziej trafne porównanie :)

      Usuń
    2. Tak... Zwłaszcza że lubimy zaczynać od początku i zamykać rozdziały. Takie uzależnienie od nadziei że "tym razem..." i tęsknoty za czymś pełniejszym. To dowodzi że życie duchowe wcale nie zaczyna się po śmierci. A przez coś takiego jak pamięć i sumienie nic się tak naprawdę nie kończy - "dramat" duchowości zamkniętej w ciele. :) Mamy do czynienia z etapami w dążeniu/poszukiwaniu doskonałości/lepszego życia. Nie deprecjonujmy pojęcia śmierci ;)
      Zostawiam coś do posłuchania Zuzanna "Czasu i wody"
      https://www.youtube.com/watch?v=TCvLbKI5Fjo
      i pozdrawiam

      Usuń
    3. Odysie, zadałeś pytanie - ja postarałam się na nie odpowiedzieć ze swojej perspektywy, chcąc przybliżyć sens swojego przekazu. Nie umniejszam znaczenia śmierci pisząc tekst(y) powyżej o umieraniu. Jest to mój indywidualny odbiór/odczucia, ktoś może się z tym zgodzić/odczuwać podobnie, ktoś inny zupełnie przeciwnie. Nie przekonuję nikogo o swojej racji i nie oczekuję zrozumienia. Każde odmienne zdanie szanuję, Twoje również - zawsze się z nim liczę. Dziękuję, że dzielisz się swoją perspektywą :)
      Pozdrawiam

      Usuń
    4. Dlatego właśnie lubię z Tobą rozmawiać... Doskonale Cię rozumiem i ze swojej strony zapewniam że nie jest moim zamiarem indoktrynowanie Ciebie ale prezentacja innego punktu widzenia który jest mi bliski, z którym się identyfikuję. Słowem dzielę się z Tobą swoją osobą :)

      Usuń
    5. Bardzo mnie to cieszy. Ponadto ze swojej strony dorzucę, że lubię tę konfrontację punktów widzenia - poszerzają horyzonty. Dla mnie to zaszczyt móc wymieniać się słowem z Takim rozmówcą jak Ty. Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Żeby to wszystko było takie proste.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz Sowo, nie wszystko przychodzi od razu. Czy to nie jest tak, że uczymy się doceniać coś/kogoś, wtedy gdy to tracimy lub czegoś/kogoś nam brakuje ?

      Usuń
    2. To JEST aż tak proste, ale niełatwo z tą prostotą oswoić się i pogodzić. Bo proste, nie znaczy łatwe.

      Usuń
  4. Tak, to prawda, tak bywa.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń