fot. ze strony PIXABAY
Twoja prawda nie jest moją prawdą.
Twoja prawda nie jest prawdą
absolutną.
Twoja racja nie jest moją racją.
Twoja racja nie
jest racją absolutną.
Twoja wiara nie jest moją wiarą.
Twoja
wiara nie jest wiarą absolutną.
Twoje myślenie nie jest moim
myśleniem.
Wszystko na co się zamykasz staje się Twoim więzieniem.
Absolut(na).
Jest nieskończenie
wolny(a).
Ayo, 07.12.2020
Absolutnie...
OdpowiedzUsuńWitaj Ayo, miło Ciebie znowu widzieć/czytać.
Przesyłam serdeczne pozdrowienia w tym trudnym czasie.
Witaj Sowo :)
UsuńBardzo miło mi również, że tu zaglądasz, że Jesteś.
Zawsze w głębokim zrozumieniu i życzliwości okazujesz swą Obecność.
Dziękuję bardzo !
Ściskam i pozdrawiam serdecznie.
Bądź zdrowa, szczęśliwa i bezpieczna.
Od jakiegoś czasu próbuję się odnieść do tego co napisałaś, ale do dziś wszystko wydawało mi się nieadekwatne... Za długo by tłumaczyć dlaczego, ale głównie z powodu "prowokacji" jakimi były pierwsze myśli/skojarzenia wynikające z mojej zamkniętej przestrzeni, która jest pewnego rodzaju więzieniem o którym intuicyjnie czytam w twoim tekście.
OdpowiedzUsuńStosownym komentarzem wydaje mi się to co dziś dostałem na pocztę, więc zacytuję fragment:
"...Istnieją chwile samotności i skupienia, wspólne jak sądzę wierzącym i niewierzącym, z których wyłania się swego rodzaju „dowód na istnienie świata”. Znali to doświadczenie zarówno antyczni filozofowie, jak i chrześcijańscy święci. Pisali o nim poeci tacy jak Walt Whitman, na wpół pogański, na wpół chrześcijański, pozujący na wędrownego, uśmiechniętego mędrca, albo św. Jan od Krzyża, mistyk owładnięty niewidzialnym płomieniem, bardziej obywatel niebios aniżeli ziemi, a ich opisy okazują się zaskakująco zbieżne. Kluczowymi słowami są tutaj angielskie awareness, czyli uważność, hiszpańskie resucitar, czyli ‘ożywiać’ oraz ‘przywracać do życia’, albo łacińskie surgere, które oznacza ‘powstać’ albo ‘przebudzić się’. Raptem na wszystko wokół pada rozjaśniający promień, a świat, wyłaniając się zza mgły, nabiera przejrzystości, staje się nareszcie widzialny czy raczej zaczyna jawić się jako, z jednej strony, najzupełniej przygodny wobec wieczności, lecz z drugiej – w jakimś sensie koniecznie istniejący, skoro powołała go do bytu wola Boga. Cokolwiek Panu się spodoba, to uczyni na niebie i na ziemi (Ps 135[134], 6) – mówi Pismo. Wszystko, co zaistniało, jest, gdyż musi być. Do tego podprowadzają przebłyski szczególnej łaski. To, o czym zadecydowała wola Opatrzności, pozostaje samo w sobie przygodne, a jednak staje się konieczne..."
z książki "Bezkres poranka" Michała Gołębiowskiego
Te słowa, przyszły do mnie chcąc zamanifestować się na tyle mocno, że czułam przemożną potrzebę ich napisania wręcz "w biegu".
UsuńPodany przez Ciebie fragment ujmuje ich istotę.
Wszystko co jest, jest WAŻNE skoro istnieje.
Dlatego nie rozdzielam PRAWD.
Nie zamykam się na swoje ani cudze racje/zdanie.
Każdy ma swoją "PRAWDĘ". Swoją rację. Swoją historię. Swoją percepcję.
I każda jest WAŻNA.
BO JEST.
Tak więc wszystko na co nie dajemy zgody i prawa bytu odcina nas i ogranicza.
Tym samym staje się naszym więzieniem.
Miłość człowiecza nie jest miłością bożą.
Miłość człowiecza nie jest miłością absolutną.
Jak zwykle, głębokie i wciągające są rozmowy z Tobą.