Czy
dostrzegłeś/aś pewne zjawisko?
Mianowice
to, że ludzie, którzy często obdarzają swoim uśmiechem,
wygłupiają się i parodiują, czy jakkolwiek próbują rozbawiać i
wywołać uśmiech na twarzach innych – prywatnie, w samotności i
w ukryciu – są to największe smutasy.
Kiedy „opada
kurtyna” i nikt nie widzi – ich radość i śmiech najczęściej
zanika.
Jest w tym
rodzaj aktorstwa.
Zapytasz –
jak to możliwe?
To proste.
„Bez
cierpienia nie rozumie się szczęścia”
Fiodor
Dostojewski
Najpiękniejszym
uśmiechem, najszczerszą radością obdarowują ludzie, którzy
doskonale znają smak cierpienia i smutku. To osoby przepełnione
niezwykłą empatią. Często wystarczy, że spojrzą komuś w oczy
(nawet zupełnie obcej osobie) i od razu wiedzą, że coś jest nie
tak. Ponieważ doskonale rozumieją ten stan, wręcz „z automatu”
włącza im się chęć wywołania uśmiechu na smutnej buzi. Czasem
po prostu się uśmiechają, innym razem wręcz błaznują, oby tylko
czyjś największy smutek zamienić choćby na mimowolny uśmiech.
Próbowałeś/aś
kiedyś kogoś rozbawić?
A wydobyć z
siebie uśmiech „przez łzy”, pomimo wewnętrznego smutku,
czasem wręcz skrywanego dramatu?
Zwróciłeś/aś
uwagę ile życiowej energii potrzeba na to zużyć?
Często to
nie lada wysiłek!!
„Zarażanie”
uśmiechem innych można przyrównać do chęci niesienia pomocy.
To jak
filantropia i wolontariat.
Jednocześnie możliwość czerpania z
tego radości oraz poczucia bycia potrzebnym.
Uśmiech
jako zapłata za uśmiech – fenomenalne !!!
A uśmiech –
przecież potrafi zdziałać cuda. Magia i moc sprawcza tej
najprostszej czynności potrafi kruszyć i przełamywać wszelkie
lodowce, a kto wie, czy nie ocaliła komuś życia...
Doceńmy to,
bo nie wiemy ile łez może stać za tym pięknym uśmiechem oraz ile
wysiłku czasem potrzeba, by móc go z siebie wydobyć...
Uśmiech nic
nie kosztuje a jednocześnie posiada wielką wartość.
Zatem mijając kogokolwiek uśmiechającego się do Ciebie - nie zabijaj sobie głowy niepotrzebnymi pytaniami, nie uznawaj tego za dziwactwo - po prostu UŚMIECHNIJ SIĘ.
Otrzymać dar – uśmiech drugiego człowieka – bezcenne.
Smutas, Ayo, 13.11.2015
Smutas, Ayo, 13.11.2015
Obejrzyj, proszę, bo wiem, że to w klimacie Twojego postu i że to zrozumiesz, film "Matka Moja". O pozornym wesołku, o cierpieniu i docenianiu chwil radości, o szczęściu, o życiu. Piękny film. I bardzo dobry w swej prostej, życiowej dobroci.
OdpowiedzUsuńDziękuję, chętnie obejrzę. Pozdrawiam :)
UsuńPrzepraszam, nie zauważyłam własnego błędu - tytuł brzmi - Moja matka. Reszta jest ok.
OdpowiedzUsuńW punkt... ponieważ "Jest taka cierpienia granica, za którą się uśmiech pogodny zaczyna". Pozdrawiam i tradycyjnie darmowy uśmiech wysyłam :)
OdpowiedzUsuńPrzyjmuję z wdzięcznością ! Uśmiecham się na myśl o tym uśmiechu :) czytając z radością cenne wypowiedzi. Wysyłam zwrotny uśmiech :) Pozdrawiam ciepło !
UsuńZastanowiłam się- jak zwykle po Twoich słowach- przez dłuższą chwilę... Czy ja się uśmiecham do kogoś smutnego? Chyba nie. Zwykle siadam obok i czekam. Niezbyt długo. Ludzie zaczynają mówić, chwytają za rękę. A wtedy pojawia się ten smutnawy jeszcze uśmiech- bezcenne.
OdpowiedzUsuńAle to prawda, że wiedząc czym jest cierpienie częściej się uśmiechamy. Częściej i szczerzej- i chcemy, by cały świat był szczęśliwy. Kto wie jak to jest być na dnie smutku, nie będzie tego nikomu życzył.
Pozdrawiam.
Zdecydowanie za rzadko uśmiechamy się (mam tu na myśli ogół), tak zwyczajnie i zupełnie spontanicznie. Często myślimy, że nie mamy powodów do uśmiechu. To błąd. Dlatego czasem próbuję usmiechać się mimowoli, na przekór losowi i czerpać radość z odwzajemnionego uśmiechu. I nie ma znaczenia czy uśmiecha się ktoś zupełnie obcy. Pozdrawiam z uśmiechem :)
Usuń